O mnie

Mam 57 lat. Jestem samotny. Choruję na schizofrenię. Przez około 9 lat mieszkałem w Domu Pomocy Społecznej dla przewlekle chorych psychicznie. Jest to trudne życie. Większość osób jest chora i nie poradziłaby sobie samodzielnie. Większość osób nigdy nie pracowała. Ja po przerwie zawodowej podjąłem pracę. Rozpocząłem naukę w Szkole Policealnej i uzyskałem dyplom technika informatyka. Podjąłem studia na kierunku informatyka i dobrnąłem do 5 semestru. Udało mi się dostać pracę w dużej firmie. Zostałem Młodszym Informatykiem. Awansowałem na stanowisko Informatyka, a następnie zostałem Administratorem IT. Zarabiałem mało bo zależało mi na pracy. Mam drugą grupę inwalidzką ZUS. Pierwszą grupę z MOPS. Postanowiłem się usamodzielnić. Dwa lata starałem się o mieszkanie w Chorzowie. I tutaj rozpoczyna się mój dramat… Spotkałem się z ostracyzmem, nie miałem znajomych, ktoś na mnie donosił. Zostałem bez środków finansowych. Po wielu trudnych przeżyciach wróciłem do DPS. Ośrodek Pomocy Społecznej żąda ode mnie około 23.000 zł. Moja sytuacja finansowa jest dramatyczna. Brak środków na najprostsze rzeczy. Piję wodę z kranu, trzeba doładowywać telefon, potrzebne są kosmetyki, art. biurowe, prowadzę korespondencję z urzędami, z OPS. Ośrodek Pomocy Społecznej wytoczył mi trzy sprawy w Sądzie. Staram się, ale na wszystko są potrzebne pieniądze. Dom Pomocy Społecznej zapewnia jedynie mydło, maszynki do golenia i papier toaletowy. Działo się więcej złych rzeczy niż piszę.Bardzo cierpię z powodu niesprawiedliwości, która mnie spotkała.. W menu „Pliki” umieściłem pliki potwierdzające to co piszę….

Mieszkanie

Po 2 latach starań dostałem pięknie wyremontowane mieszkanie w Chorzowie łącznie z gazowym ogrzewaniem. Byłem szczęśliwy. To pierwsze było pierwsze moje mieszkanie bez pieców kaflowych. Mieszkanie było jednak puste. Nie miałem żadnych znajomych, przyjaciół, rodziny. Potrzebne było wszystko. Od mebli poprzez kosz na śmieci i miotłę Byłem bez środków finansowych. Jako informatyk zarabiałem nieco powyżej minimalnej krajowej, a 70 % dochodu zabierał Ośrodek Pomocy Społecznej. Liczyłem na przynajmniej niewielką pomoc ze strony Ośrodka Pomocy Społecznej i Domu Pomocy Społecznej w usamodzielnieniu się. Spotkałem się jednak z niechęcią i odmową. Starałem się o pomoc w integracji. Ośrodek Pomocy Społecznej prowadzi różne programy. Tego również mi odmówiono. Nie wiem skąd ale wiedza o tym, że jestem chory psychicznie była na osiedlu powszechna. Usłyszałem od obcych mi osób, że moje miejsce jest z powrotem w Domu Pomocy Społecznej. Były prezes firmy, w której pracowałem, obiecał mi zakup mebli do mieszkania.

Obecny prezes spełnił tę obietnicę i kupił mi meble. Przychodzą one niezmontowane. Montaż mebli kosztował ok. 1500 zł. Nie miałem pieniędzy. Niezbędna była pralka i lodówka. Długo szukałem tanich i dobrej jakości produktów. Kosztuje transport, wniesienie etc. To kolejne 3000 zł. Musiałem wziąć pożyczki. Ośrodek Pomocy Społecznej i Dom Pomocy Społecznej nie uznał faktu, że otrzymałem mieszkanie. Podpisałem umowę najmu z Urzędem Miejskim Chorzów w dniu 15.11.2019 i przemeldowałem się. Zamiast jakiejkolwiek pomocy, żądano ode mnie 70 % dochodu. Decyzja OPS. Straciłem pracę. Moja renta wynosiła wtedy około 1200 zł + zasiłek pielęgnacyjny ok. 200 zł. Pozostała kwota, po opłaceniu roszczeń OPS, nie wystarczałaby nawet na opłacenie czynszu. Zdałem sobie sprawę, że moja sytuacja będzie trudna. Zacząłem odczuwać duży stres.. Czułem, że to wszystko prowadzi do złych dla mnie rzeczy.. Zdjęcia mojego byłego mieszkania. Zdj-1 , Zdj-2 , Zdj-3.

Ośrodek Pomocy Społecznej

Ośrodek Pomocy Społecznej do którego zacząłem bezradny przychodzić, nie tyle, że odmówił mi jakiejkolwiek pomocy, to jakby cieszył się z tego, że mam problemy. Panie urzędniczki widząc moją desperacje pozwalały sobie na żarciki. Mieszkałem już w pięknie umeblowanym mieszkaniu, czekałem na wizytę kogoś z Ośrodka Pomocy Społecznej. Myślałem, że gdy zobaczą piękne mieszkanie to zmienią zdanie na mój temat. Jedna z pracownic powiedziała mi „My do pana nie przyjdziemy bo pan ma melinę”. Zdjęcie mojej kuchni. Teraz rozumiem, że były to wymówki, a prawdziwym powodem było to, że zdaniem Ośrodka Pomocy Społecznej byłem wciąż mieszkańcem Domu Pomocy Społecznej. Zacząłem otrzymywać decyzje o odpłatności za Dom Pomocy Społecznej w wysokości 70 % mojego dochodu.. byłem ogromnie zestresowany. Widziałem, że OPS nie daje mi żadnej szansy. Pozostałe 30% nie wystarczyłoby nawet na czynsz. Obecnie Ośrodek Pomocy Społecznej żąda ode mnie ponad 20.000 zł. Decyzja_006605 , Decyzja_010067 , Decyzja_007429 , Decyzja_002556. Nadzieję dał mi Śląski Urząd Wojewódzki, który po 2 miesięcznej kontroli w OPS przyznał mi rację i przysłał mi pismo PSI.9421.24.3.2021. Niestety na tym piśmie się skończyło. Nie miałem nikogo, kto by przynajmniej mnie wysłuchał. Gdy usiłowałem się kogoś poradzić to byłem odsyłany właśnie do Ośrodka Pomocy Społecznej. Ktoś zaczął pisać na mnie donosy. Kopie trafiały do OPS. Ośrodek Pomocy Społecznej gromadził pisma. Zaczął się u mnie pojawiać stan psychotyczny. Zacząłem się bać. Na wysokich obrotach pracował mój umysł. Czułem się zdesperowany. Wtedy gdy zostałem bez środków nawet na chleb Ośrodek Pomocy Społecznej odmówił mi nawet pojemniczka zupy, którą wydaje biednym. Moje pismo do OPS Byłem zmuszony zdobywać jedzenie w jadłodajniach Katowic. Nie rozumiałem bezduszności urzędników. Czułem, że to wszystko prowadzi do złych dla mnie rzeczy. Ośrodek Pomocy Społecznej złożył przeciwko mnie 3 pozwy sądowe:

– o przymusowe leczenie psychiatryczne jako osoby niebezpiecznej dla otoczenia

– o sądowe umieszczenie mnie w Domu Pomocy Społecznej

– o ubezwłasnowolnienie

Gdy w styczniu 2021 roku zgłosiłem się do szpitala psychiatrycznego w Toszku to po kilku dniach pobytu, Ośrodek Pomocy Społecznej przysłał mi do szpitala pismo żądające wpłaty na konto OPS kwoty ponad 10.000 zł w ciągu 7 dni Pismo Ośrodka Pomocy Społecznej. Równocześnie Dom Pomocy Społecznej zażądał wpłaty ok. 5.700 zł również w przeciągu 7 dni Pismo Domu Pomocy Społecznej. Możecie sobie wyobrazić jak się czułem.. Brak mi słów krytyki na działalność tego Ośrodka Pomocy Społecznej. Odmawiając mi zupy powoływał się na gospodarność i oszczędność państwowych pieniędzy. Tymczasem co do zasady Ośrodek Pomocy Społecznej nie korzysta z Epuap w korespondencji. Otrzymuję zawsze od nich korespondencję listem poleconym. Koszt takiej korespondencji w skali roku musi być ogromny. I na to nie szkoda im pieniędzy. Ośrodek Pomocy Społecznej wydawał decyzje o pobieraniu mi 70% dochodu, lecz gdy ja zwracałem się o pomoc to odmawiał mi i liczył mój dochód bez potrąceń – Dec-016304

Kolejny przykład to decyzja 010067/07/20 z lipca 2020r. żądająca ode mnie ponad 1000 zł miesięcznie i jednocześnie odmowa pomocy decyzją nr 012169/09/20 z uzasadnieniem, że posiadam pełny dochód. W czerwcu 2021 r. OPS wydał postanowienie o wszczęciu postępowania w sprawie odpłatności, a przecież już od ponad roku wcześniej wydawał decyzje o odpłatności doprowadzając mnie do rozpaczy i choroby.

Biuro obsługi mieszkańców

To wszystko co wyżej opisałem było jedynie preludium moich problemów. Zacząłem otrzymywać pisma od Biura Obsługi Mieszkańców, że dewastuje mienie, że w nocy dobijam się do drzwi innych lokatorów. Kopie tych pism BOM wysyłał do szeregu urzędów i na Policje. Zaczęły się nocne wizyty Policji. Raz w nocy przyjechało pogotowie i wzięto mnie do karetki. Pielęgniarze pytali mnie czy chcę podpalić dom. Chciano mi dać zastrzyk. Wyrywałem się W końcu wypuszczono mnie z karetki. Gdy napisałem do Biura Obsługi Mieszkańców na jakiej podstawie piszą do mnie takie pisma to otrzymałem pisemną odpowiedź, że zgodnie z RODO nie mogą udzielić mi informacji (sic!). Zacząłem żyć w pełnej panice. Bałem się wszystkiego, sąsiadów, ludzi na osiedlu, Policji. Takie donosy mógł pisać każdy. Byłem kompletnie zaszczuty. Pogłębiły się problemy finansowe. Zaczęło mi brakować pieniędzy na wszystko. Jedną rentę zgubiłem. Zacząłem, teraz wiem, że obcesowo prosić o jedzenie i papierosy Wydawało mi się, że całe osiedle mnie zna. Każdy mógł być potencjalnym autorem donosów. Nie wiedziałem co myśleć. Umysł pracujący na wysokich obrotach, podsuwał różne myśli. Mogła być to inicjatywa samego BOM. Obserwowałem jak wszystko nabiera tempa. Na podstawie tych pism, inne instytucje zaczęły do mnie też przysyłać pisma. Rozpoczęła się lawina pism. Wizyt Policji. Bałem się wracać do mieszkania. Bałem się zapalić światło czy odkręcić kran z wodą. Nie chciałem by ktokolwiek wiedział, że jestem w mieszkaniu. Byłem zupełnie sam. Z akt sprawy, którą zrobił mi Ośrodek Pomocy Społecznej dowiedziałem się,

że BOM wysyłał pisma o bardzo oszczerczej treści do wielu instytucji nie informując mnie o tym…

Samorząd

Wiem to dopiero teraz. Ja mieszkając w Chorzowie podlegałem pod tamtejszy Ośrodek Pomocy Społecznej. Zdesperowany zwracałem się o pomoc gdzie się dało. Domagałem się pomocy. Jedynie co robiono to wysyłano pisma do OPS, czasami o negatywnej dla mnie treści. Wszędzie odsyłano mnie do OPS, więc tam chodziłem. Pewien kierownik Śląskiego Urzędu Wojewódzkiego wyjaśnił mi, że tak działa system samorządowy. Gdziekolwiek bym się nie zwrócił to nikt mi nie pomoże tylko skieruje właśnie pismo do lokalnego OPS. Byłem w matni..

Śląski Urząd Wojewódzki

Zupełnie bezradny zwróciłem się do ŚUW. Był to okres nasilenia Covid z pełnymi obostrzeniami. Stan psychotyczny się rozwijał. Z trudem funkcjonowałem. Protestowałem pod ŚUW, krzyczałem. Chciałem by ktoś mi realnie pomógł. Zacząłem wrzucać do urny ŚUW różne pisma. Treść była mi obojętna. Chciałem by po prostu, ktoś się mną zainteresował. Jedyny efekt był taki, że te absurdalne pisma trafiały do mojego lokalnego Ośrodka Pomocy Społecznej. OPS skrzętnie je gromadził i czekał. Udało mi się zainteresować moją sprawą Wydział Rodziny i Polityki Społecznej ŚUW. Wydział przeprowadził z urzędu postępowanie administracyjne w Ośrodku Pomocy Społecznej. W maju 2021r. otrzymałem oficjalne pismo z ŚUW, informujące mnie, że brak podstaw do roszczeń pieniężnych wobec mnie a decyzja o skierowaniu mnie do Domu Pomocy Społecznej powinna być uchylona. Pismo PSI.9421.24.3.2021. Odetchnąłem. Jednak przedwcześnie. Ośrodek Pomocy Społecznej nie przejął się zaleceniami ŚUW. Nie uchylił decyzji, a obecnie żąda ode mnie około 25.000 zł…

Zdobywanie jedzenia

Przez 2 miesiące byłem bez żadnych pieniędzy. By mieć jakiekolwiek środki za bezcen sprzedałem swój sprzęt komputerowy w lombardzie. Brakowało mi pieniędzy nawet na ksero. Nie zdołałem przez miesiąc zebrać 8 złotych na fryzjera. Chodziłem w rozklejonych butach. W domu miałem parę obuwia ale bez sznurówek. W sklepie kosztowały 6 zł. Poznałem dramat ludzi ulicy. Ja przynajmniej miałem mieszkanie. Trudno było mi znaleźć darmowe jadłodajnie. Zwróciłem się do Ośrodka Pomocy Społecznej o jakąkolwiek pomoc. Odmówiono mi nawet małych porcji zupy, którą OPS wydaje w domu parafialnym w centrum miasta. Nigdy w życiu nie byłem w takiej sytuacji, żeby brakowało pieniędzy po prostu na chleb. Z czasem poznałem nieliczne jadłodajnie w Katowicach. W ciągu tych dwóch miesięcy schudłem około 20 kg, nawet nie z głodu a ze stresu i wielu kilometrów, które musiałem codziennie pokonać. Jadłodajnie są w sporej odległości od przystanków autobusowych. Ludzie w mojej sytuacji są w sytuacji bez wyjścia, jeżeli im ktoś nie pomoże. Szukałem pracy dorywczej. Chciałem roznosić ulotki. Płacą po tygodniu pracy. Ale przez ten tydzień trzeba coś jeść. Dałem trzy razy ogłoszenie na tablicy w Kaufland, że szukam jakiejkolwiek pracy by kupić jedzenie. Nikt nie zadzwonił. Miałem problem z dostępem do wody. Zdobyłem plastikową butelkę i korzystałem z otwartej toalety na rynku w Katowicach. Poznałem nowy brutalny świat. To doświadczenie mnie zmieniło. Piszę o tym na podstronie „Wiara”.

Misjonarki Miłości Matki Teresy

Misjonarkom poświęcam osobny rozdział. Chodziłem do nich przez 2 miesiące na śniadania. Byłem wtedy pełen złości. Groźba głodu zabija człowieczeństwo. Z perspektywy czasu ogromnie je cenię. Za moich czasów w 2020 roku wydawały jedzenie 6 dni w tygodniu od 8.30 do 12.00, jak teraz się dowiedziałem obsługiwały około 400 osób dziennie. Od rana była tam ogromna kolejka. Miały bardzo dobrą herbatę, którą wlewały do plastikowych butelek. I starannie opakowane jedzenie. Dwie duże kromki chleba, i z reguły batony „Góralki”, czasami banany. Wydawały czasami jakieś leki bezreceptowe. Pomagały różnym osobom w najrozmaitszy sposób. Mnie chciały wykupić receptę na lek, który biorę. Niestety szpital przy ulicy Warszawskiej wydał mi receptę Rpw (na leki narkotyczne) i siostry nie mogły jej zrealizować. Od siostry przełożonej Margrit otrzymałem piękny Nowy Testament. Ona umarła na covid, a jej prezent jest dla mnie cenną pamiątką po niej. Z wdzięczności, utrzymuje telefoniczny kontakt z siostrą Konstancją. Niezbyt częsty ale stały. Ciężko chorzy bezdomni mieszkają u Sióstr. 10 osób. Robią naprawdę Bożą pracę. Bardzo je podziwiam. Moja opinia.

Londyn

W listopadzie 2020r. otrzymałem pełną rentę. Opłaciłem co się dało i kupiłem bilet autobusowy do Londynu oraz 20 EURO. Funtów w kantorze akurat nie było. Byłem wcześniej w UK kilka razy i znam angielski. Szukałem swojej szansy. Dużo tam również przeżyłem i doświadczyłem. Ostatecznie trafiłem na oddział dzienny szpitala psychiatrycznego. To było duże doświadczenie. Otrzymałem „Section 2”, czyli pobyt na 6 miesięcy. Jednak bardzo chciałem walczyć o swoje piękne mieszkanie. Poprosiłem o zgodę na powrót do Polski. Pracownicy szpitala kupili mi bilet na samolot do Warszawy i z Warszawy do Katowic. Zamówili taksówkę na lotnisko Heathrow oraz dali 40 GBP na pierwsze dni życia w Polsce. To był prezent. Nikt nie rości sobie zwrotu kosztów od polskiego NFZ. Jak tu nie być bardzo im wdzięcznym ? Na lotnisku w Warszawie zatrzymano mnie, bo okazało się, że Dom Pomocy Społecznej zgłosił mnie na Policję, jako że ich zdaniem nie przedłużyłem urlopu. Spędziłem w zamknięciu około półtorej godziny. Wszystko się wyjaśniło. W folderze „Pliki” jest zaświadczenie z Londynu, że dzwoniłem w sprawie urlopu..

Szpital Psychiatryczny w Toszku

Po przyjeździe do Polski czekał już na mnie wniosek Ośrodka Pomocy Społecznej o przymusowe leczenie psychiatryczne jako osobę niebezpieczną do otoczenia. Zgłosiłem się sam do szpitala, właśnie w Toszku. Spędziłem tam 4 miesiące na oddziale ogólnym. To był dobry czas na przemyślenia. OPS wysłał oszczerczą dokumentacje do szpitala. Efekt jest taki, że to co przysłał OPS to szpital wpisał w wypisie ze szpitala. I to kolejny powielony dokument, który bardzo źle o mnie świadczy. Ostatecznie Sąd umorzył sprawę o umieszczenie mnie w szpitalu. Szpital był dziwny. Mój pobyt był krótki. Ludzie przebywali tam latami oczekując na załatwienie różnych spraw. Czy to na DPS czy zasiłek z MOPS czy na miejsce w ośrodku odwykowym. Oddział pełnił rolę przechowalni. Rekordzista był tam 21 lat. Po prostu tam mieszkał. Odmówił zgody na pójście do DPS. Odebrano by mu 70% dochodu. Rentę po ojcu miał wysoką. Zamawiał codziennie ekskluzywne jedzenie z restauracji. Jadł i spał. Mało mówił i nigdy nie narzekał. Spotkałem tam kilku spokojnych i dobrych ludzi, którzy oczekiwali na DPS dla przewlekle psychicznie chorych. Zdałem sobie sprawę, że mój rodzimy Ośrodek Pomocy Społecznej nie jest wyjątkiem. Gdy ktoś z różnych powodów traci mieszkanie to Ośrodek Pomocy Społecznej jedyne co robi to wypisuje skierowanie do DPS. Nie robi nic by takiego człowieka utrzymać w środowisku. Później płaci ogromne pieniądze Domowi Pomocy Społecznej.

Dom Pomocy Społecznej

Mieszkałem tutaj od 2013 roku do grudnia 2019 i po przerwie od lipca 2021. Chociaż DPS stoi na stanowisku, że w okresie w którym byłem zameldowany w swoim mieście rodzinnym i miałem podpisaną umowę najmu z miastem Chorzów to również mieszkałem w DPS. DPS w żaden sposób mi nie pomógł w usamodzielnieniu się. Gdy ZUS zaczął przysyłać mi pełną rentę, DPS wysłał pismo do ZUS żądając 70% mojej renty. Współpracuje bardzo ściśle z OPS. Niemniej przebywając tutaj uzyskałem dyplom technika informatyka, pracowałem. Dom Pomocy wspierał mnie, w ten sposób, że miałem swobodę działania. Teraz gdy wróciłem. Wszystko załatwiam samodzielnie. Nikt w najmniejszym stopniu nie interesuje się moimi sprawami. Wiem, że DPS nie jest mi życzliwy niemniej mam spokój.

Shackowane konta

Miałem ogromne problemy z telefonami i kartami SIM. Musiałem je często zmieniać ponieważ przestawały działać. Połączenia telefoniczne same się wykonywały ( widziałem to w historii połączeń ) oraz smsy wysyłały się same. Czasami mignęła mi treść. Dwukrotnie zginął mi notatnik z hasłami do różnych portali, pojawiały się na moich profilach dziwne treści. Ktoś pisał je w moim imieniu. Było tego dużo.

Nieautoryzowane przelewy i transakcje BLIK

To była moja tragedia finansowa. Środki mi ginęły. Nie chcę do tego wracać. Wiem, że banki są potężne. Składałem reklamacje, gorączkowałem się, oczekiwałem na szybkie działania banków. Teraz wiem, że to tak nie działa. Dla banków biedny klient indywidualny nie ma znaczenia.

Szukanie pomocy

Byłem bardzo naiwny, bo myślałem, że mój los kogokolwiek obchodzi. Zwłaszcza liczyłem na urzędy i instytucje. Teraz wiem, że los zwykłego człowieka jest im obojętny. Domagałem się pomocy. To nie była pora na czekanie. Potrzebowałem pomocy natychmiast. Przez półtora roku nie udało mi się spotkać z prawnikiem, aby spojrzał na moje dokumenty. Byłem w wielu instytucjach. Gorączkowo starałem się tłumaczyć moją sytuację i to, że po prostu jestem głodny. Jedyny efekt to były pisma tych urzędów do mojego lokalnego Ośrodka Pomocy Społecznej. On nic nie zrobił, żeby mi pomóc. Wręcz przeciwnie.. W okresie mojego braku pieniędzy trzy razy dałem ogłoszenie na tablicy w Kaulandzie, że podejmę jakąkolwiek pracę aby kupić jedzenie. Chciałem roznosić ulotki, ale płacili po tygodniu a ja przecież musiałem chodzić po jadłodajniach. Dawałem ogłoszenia, że udzielę lekcji angielskiego lub naprawię komputer. Telefon ani razu nie zadzwonił w sprawie pracy dla mnie..

.

.

.

.

.

.

.

.